Napisała dla Was nasza specjalistka: Barbara Wińska- psycholog, psychodietetyk, edukator zdrowego stylu życia
Powszechny dostęp do wiedzy na temat diet i zdrowia, sprzyja nabywaniu przekonań co do słuszności i skuteczności poszczególnych rozwiązań. Często mamy „sprawdzoną” przez kogoś dietę czy metodę na redukcję nadmiernych kilogramów. Wierzymy w różne „mity”, które nie służą a wręcz utrudniają zdrowe i rozsądne zmienianie nawyków żywieniowych i zaburzają relacje z jedzeniem. Niekiedy wykluczają siebie nawzajem czy chociażby zaprzeczają zwyczajom poszczególnych narodów, np. Włosi lub Francuzi jedzą najwięcej wieczorem i to często makaron czy pieczywo, więc czyżby zasada jedzenia do godz. 18:00 i unikanie glutenu ich nie dotyczy? Jakie mity można usłyszeć w gabinecie psychodietetyka? Na pierwszy ogień idą dwa najbardziej popularne.
Mit nr 1 : Aby schudnąć, należy wyeliminować z diety tłuszcz
Przyjęło się mówić, że na diecie odchudzającej należy unikać tłustych potraw i produktów zawierających tłuszcz, które nie rzadko są bardzo lubiane i ciężko z nich zrezygnować. Dlaczego tak właśnie jest?
Po pierwsze, tłuszcz jest nośnikiem smaku, a po drugie jest najbardziej skoncentrowanym źródłem energii ze wszystkich makroskładników (z 1 g tłuszczów wyzwala się 9 kcal). Nie pomaga również fakt, że z reguły tłuszcz ma konsystencje bezbarwnej cieczy, przez co łatwo go pominąć w ocenie ilości spożytych pokarmów. To znaczy, że daje nam energię i wzmacnia smak, ale nie zwiększa widocznie objętości potraw, co również może wpływać na odczuwanie sytości, zwłaszcza gdy „jemy oczami”.
Takie połączenie smakowitości i kaloryczności w tłustych daniach może nie sprzyjać utracie kilogramów, ale nie dlatego, że tłuszcz odkłada się w tkankę tłuszczową i powoduje tycie, ale dlatego, że łatwo zjeść za dużo czegoś, co nam bardzo smakuje. Jeśli takie zachowanie powtarzamy regularnie, to możemy mimowolnie doprowadzić do zgromadzenia nadmiaru energii i w konsekwencji przytyć. To nie poszczególne makroskładniki powodują tycie. Tłuszcze, węglowodany czy białka same w sobie nie mają takiej magicznej właściwości. Problem nie leży w tłuszczu, jako takim, ale w tym, że trudno oprzeć się daniom, które go zawierają, przez to jemy ich w nadmiarze. Jeśli do takich właśnie dań mamy słabość, to warto świadomie przeanalizować swój jadłospis z rozsądkiem wkomponować je do swojego menu. Gdy nasz stan zdrowia na to pozwala, to nie ma takiej konieczności, aby całkowicie z nich rezygnować by z powodzeniem tracić zbędne kilogramy. Inną pomocną metodą może być ograniczanie dodanego tłuszczu do potraw. Na przykład polanie sałatki 1 łyżką oliwy zamiast lanie jej „na oko”, może zmniejszyć kaloryczność dania o 180 kcal. To tyle co banan i małe jabłko, którymi dużo łatwiej się nasycić. Nie da się również pominąć faktu, że często w tych smakowitych potrawach, znajduje się tłuszcz kiepskiej jakości i pochodzący z kiepskich źródeł, co może nie być bezpośrednią przyczyną tycia, ale może doprowadzić do pogorszenia naszego stanu zdrowia, samopoczucia czy sylwetki (składu ciała).
Pamiętajmy, że zdrowe tłuszcze pochodzące z nieprzetworzonych źródeł takich jak ryby, nasiona, orzechy, oliwy, czy dobrej jakości mięso są podstawowym składnikiem zbilansowanej diety i niezbędnym dla naszego ciała, serca i mózgu. Warto a nawet trzeba włączać je do swojego jadłospisu a przy tłustych, ale smakowitych potrawach i produktach zachować umiar oraz rozsądek.
Mit nr 2: Aby schudnąć, trzeba ćwiczyć.
Na proces odchudzania ma wpływ wiele czynników. Niewątpliwie jednym z nich jest nasza codzienna aktywność, choć nie musi ona wcale być powiązana z morderczymi treningami i wymagającymi ćwiczeniami czy konkretnym sportem. Aktywność fizyczna zdecydowanie ma swoje ogromne korzyści: przedłuża życie, gwarantuje dobre samopoczucie, rozładowuje negatywne emocje, redukuje poziomu stresu, poprawia koncentrację, poprawia krążenie, redukuje poziomu cholesterolu i glikemi na czczo.
Jednak mimo tego, że wszyscy o tym wiemy, to wciąż mamy problem, aby włączyć ruch do naszego życia. Dlaczego tak się dzieje?
Jedną z przyczyn może być właśnie nieprawidłowe przekonanie, że aby schudnąć to koniecznie trzeba ćwiczyć. Jeśli tak myślimy, to warto zastanowić się, czy nie jest to przejaw podejścia „wszystko albo nic”, które rujnuje naszą motywacje i powstrzymuje przed podjęciem zmiany. Bo przecież skoro nie chodzę na siłownie min.3 razy w tygodniu, to nie ma sensu żeby w ogóle się zabierać za jakąkolwiek aktywność. Jeśli skupiamy się na tym, aby robić wszystko perfekcyjnie, to tracimy z oczu inne możliwości. Każda, nawet minimalna aktywność jest lepsza, niż jej całkowity brak. Rezygnując z perfekcji, znacznie łatwiej poradzić sobie ze zmianą nawyków.
Zdecydowanie przeceniamy wpływ treningów na redukcję masy ciała a nie doceniamy drobnych czynności i zachowań, które są właśnie przejawem naszej codziennej, spontanicznej aktywności. Mówi się, że wystarczy już 30 minutowy spacer, aby czerpać korzyści z aktywności fizycznej. Ale to także suma takich rzeczy jak sprzątanie (mycie okien, podłóg), tańczenie w domu czy w klubie, chodzenie pieszo na zakupy, wybieranie schodów zamiast windy, zabawa z dziećmi czy pupilem, gry zespołowe, spacerowanie po biurze w czasie przerw w pracy, kopanie w ogródku itd.
Niestety dzisiejsze czasy, choć promują zdrowy styl życia, to paradoksalnie nie ułatwiają nam go prowadzić. Mamy siłownie na każdym rogu, ale nie mamy czasu i ochoty do niej chodzić. Mamy internet z poradami i przepisami, piękne książki kucharskie, ale nie mamy czasu gotować. Dodatkowo mamy siedzącą prace, a co raz więcej czynności staje się zmechanizowanymi i zastępowanymi przez nowe technologie. Częściej wybieramy wygodę, komfort, oszczędność czasu. Warto zatrzymać się i zastanowić, jaka aktywność jest na miarę moich możliwości, zamiast stawiać sobie wygórowane oczekiwania, które niezrealizowanie, tylko dokładają nam codziennych zmartwień. Może nie potrzebuję biegania czy siłowni tylko, potrzebuję wyciszającego spaceru? A może mam dużo napięć i chętnie je zredukuję idąc na basen?
Ruch jest naturalny dla naszego ciała i zdecydowanie warto go wprowadzić do codziennej rutyny. Pamiętajmy jednak, niech to będzie przyjemny i możliwy dla nas rodzaj aktywności. Kluczem do skutecznej zmiany jest świadomość nie tylko swoich możliwości, ale i ograniczeń.
Barbara Wińska – psycholog, psychodietetyk, edukator zdrowego stylu życia
Umów się na konsultację do dietetyka i psychodietetyka we Wrocławiu lub online w Centrum Psychoterapii i Psychodietetyki Rymkiewicz system. +48 882 794 249Zarezerwuj
Zapraszamy
Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy w zakresie dietetyki, zapraszamy do Rymkiewicz system we Wrocławiu. Prowadzimy również konsultacje online.
Z gabinetu psychodietetyka- „ Mity na temat odchudzania”
Napisała dla Was nasza specjalistka: Barbara Wińska- psycholog, psychodietetyk, edukator zdrowego stylu życia
Powszechny dostęp do wiedzy na temat diet i zdrowia, sprzyja nabywaniu przekonań co do słuszności i skuteczności poszczególnych rozwiązań. Często mamy „sprawdzoną” przez kogoś dietę czy metodę na redukcję nadmiernych kilogramów. Wierzymy w różne „mity”, które nie służą a wręcz utrudniają zdrowe i rozsądne zmienianie nawyków żywieniowych i zaburzają relacje z jedzeniem. Niekiedy wykluczają siebie nawzajem czy chociażby zaprzeczają zwyczajom poszczególnych narodów, np. Włosi lub Francuzi jedzą najwięcej wieczorem i to często makaron czy pieczywo, więc czyżby zasada jedzenia do godz. 18:00 i unikanie glutenu ich nie dotyczy? Jakie mity można usłyszeć w gabinecie psychodietetyka? Na pierwszy ogień idą dwa najbardziej popularne.
Mit nr 1 : Aby schudnąć, należy wyeliminować z diety tłuszcz
Przyjęło się mówić, że na diecie odchudzającej należy unikać tłustych potraw i produktów zawierających tłuszcz, które nie rzadko są bardzo lubiane i ciężko z nich zrezygnować. Dlaczego tak właśnie jest?
Po pierwsze, tłuszcz jest nośnikiem smaku, a po drugie jest najbardziej skoncentrowanym źródłem energii ze wszystkich makroskładników (z 1 g tłuszczów wyzwala się 9 kcal). Nie pomaga również fakt, że z reguły tłuszcz ma konsystencje bezbarwnej cieczy, przez co łatwo go pominąć w ocenie ilości spożytych pokarmów. To znaczy, że daje nam energię i wzmacnia smak, ale nie zwiększa widocznie objętości potraw, co również może wpływać na odczuwanie sytości, zwłaszcza gdy „jemy oczami”.
Takie połączenie smakowitości i kaloryczności w tłustych daniach może nie sprzyjać utracie kilogramów, ale nie dlatego, że tłuszcz odkłada się w tkankę tłuszczową i powoduje tycie, ale dlatego, że łatwo zjeść za dużo czegoś, co nam bardzo smakuje. Jeśli takie zachowanie powtarzamy regularnie, to możemy mimowolnie doprowadzić do zgromadzenia nadmiaru energii i w konsekwencji przytyć. To nie poszczególne makroskładniki powodują tycie. Tłuszcze, węglowodany czy białka same w sobie nie mają takiej magicznej właściwości. Problem nie leży w tłuszczu, jako takim, ale w tym, że trudno oprzeć się daniom, które go zawierają, przez to jemy ich w nadmiarze. Jeśli do takich właśnie dań mamy słabość, to warto świadomie przeanalizować swój jadłospis z rozsądkiem wkomponować je do swojego menu. Gdy nasz stan zdrowia na to pozwala, to nie ma takiej konieczności, aby całkowicie z nich rezygnować by z powodzeniem tracić zbędne kilogramy. Inną pomocną metodą może być ograniczanie dodanego tłuszczu do potraw. Na przykład polanie sałatki 1 łyżką oliwy zamiast lanie jej „na oko”, może zmniejszyć kaloryczność dania o 180 kcal. To tyle co banan i małe jabłko, którymi dużo łatwiej się nasycić. Nie da się również pominąć faktu, że często w tych smakowitych potrawach, znajduje się tłuszcz kiepskiej jakości i pochodzący z kiepskich źródeł, co może nie być bezpośrednią przyczyną tycia, ale może doprowadzić do pogorszenia naszego stanu zdrowia, samopoczucia czy sylwetki (składu ciała).
Pamiętajmy, że zdrowe tłuszcze pochodzące z nieprzetworzonych źródeł takich jak ryby, nasiona, orzechy, oliwy, czy dobrej jakości mięso są podstawowym składnikiem zbilansowanej diety i niezbędnym dla naszego ciała, serca i mózgu. Warto a nawet trzeba włączać je do swojego jadłospisu a przy tłustych, ale smakowitych potrawach i produktach zachować umiar oraz rozsądek.
Mit nr 2: Aby schudnąć, trzeba ćwiczyć.
Na proces odchudzania ma wpływ wiele czynników. Niewątpliwie jednym z nich jest nasza codzienna aktywność, choć nie musi ona wcale być powiązana z morderczymi treningami i wymagającymi ćwiczeniami czy konkretnym sportem. Aktywność fizyczna zdecydowanie ma swoje ogromne korzyści: przedłuża życie, gwarantuje dobre samopoczucie, rozładowuje negatywne emocje, redukuje poziomu stresu, poprawia koncentrację, poprawia krążenie, redukuje poziomu cholesterolu i glikemi na czczo.
Jednak mimo tego, że wszyscy o tym wiemy, to wciąż mamy problem, aby włączyć ruch do naszego życia. Dlaczego tak się dzieje?
Jedną z przyczyn może być właśnie nieprawidłowe przekonanie, że aby schudnąć to koniecznie trzeba ćwiczyć. Jeśli tak myślimy, to warto zastanowić się, czy nie jest to przejaw podejścia „wszystko albo nic”, które rujnuje naszą motywacje i powstrzymuje przed podjęciem zmiany. Bo przecież skoro nie chodzę na siłownie min.3 razy w tygodniu, to nie ma sensu żeby w ogóle się zabierać za jakąkolwiek aktywność. Jeśli skupiamy się na tym, aby robić wszystko perfekcyjnie, to tracimy z oczu inne możliwości. Każda, nawet minimalna aktywność jest lepsza, niż jej całkowity brak. Rezygnując z perfekcji, znacznie łatwiej poradzić sobie ze zmianą nawyków.
Zdecydowanie przeceniamy wpływ treningów na redukcję masy ciała a nie doceniamy drobnych czynności i zachowań, które są właśnie przejawem naszej codziennej, spontanicznej aktywności. Mówi się, że wystarczy już 30 minutowy spacer, aby czerpać korzyści z aktywności fizycznej. Ale to także suma takich rzeczy jak sprzątanie (mycie okien, podłóg), tańczenie w domu czy w klubie, chodzenie pieszo na zakupy, wybieranie schodów zamiast windy, zabawa z dziećmi czy pupilem, gry zespołowe, spacerowanie po biurze w czasie przerw w pracy, kopanie w ogródku itd.
Niestety dzisiejsze czasy, choć promują zdrowy styl życia, to paradoksalnie nie ułatwiają nam go prowadzić. Mamy siłownie na każdym rogu, ale nie mamy czasu i ochoty do niej chodzić. Mamy internet z poradami i przepisami, piękne książki kucharskie, ale nie mamy czasu gotować. Dodatkowo mamy siedzącą prace, a co raz więcej czynności staje się zmechanizowanymi i zastępowanymi przez nowe technologie. Częściej wybieramy wygodę, komfort, oszczędność czasu. Warto zatrzymać się i zastanowić, jaka aktywność jest na miarę moich możliwości, zamiast stawiać sobie wygórowane oczekiwania, które niezrealizowanie, tylko dokładają nam codziennych zmartwień. Może nie potrzebuję biegania czy siłowni tylko, potrzebuję wyciszającego spaceru? A może mam dużo napięć i chętnie je zredukuję idąc na basen?
Ruch jest naturalny dla naszego ciała i zdecydowanie warto go wprowadzić do codziennej rutyny. Pamiętajmy jednak, niech to będzie przyjemny i możliwy dla nas rodzaj aktywności. Kluczem do skutecznej zmiany jest świadomość nie tylko swoich możliwości, ale i ograniczeń.
Barbara Wińska – psycholog, psychodietetyk, edukator zdrowego stylu życia
Zapraszamy
Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy w zakresie dietetyki, zapraszamy do Rymkiewicz system we Wrocławiu. Prowadzimy również konsultacje online.
Nasza oferta:
Zarezerwuj
Najnowsze wpisy
Kategorie
Tagi
NEWSLETTER
Zapisz się do newslettera i otrzymuj najnowsze wiadomości.